W środowy wieczór, zanim rozpoczął się gdański finał Ligi Europy byliśmy świadkami świetnego widowiska w Milanówku gdzie spotkał się rocznik 2007 FT z Deltą Warszawa. Pomimo wielu okazji nie udało nam się pokonać bramkarza gości, a że w defensywie popełniliśmy, jakby to powiedział Dariusz Szpakowski, jeden jedyny błąd, to przegraliśmy 0:1.
Na porażkę nie zasłużyliśmy. Remis byłby sprawiedliwym wynikiem, ale niestety brakowało odrobiny szczęścia, szczególnie w pierwszej połowie. Wyraźnie groźni byliśmy po stałych fragmentach gry kiedy to kilka razy piłka cudem nie wpadała do bramki Delty. Dwa razy trafiliśmy w poprzeczkę (raz po przepięknym uderzeniu Bartka Kowalczyka), raz w słupek, a kolejne dwa razy bramkarz Delty uratował sytuacje odbijając piłkę na rzut rożny po strzale Wojtka Budzyńskiego oraz w sytuacji sam na sam z Karolem Klimkiem.
Wspomniany błąd przydarzył nam się przy rozegraniu piłki od własnej bramki w 17 minucie meczu. W taki sposób uczymy się rozgrywać piłkę i nie możemy mieć o to żadnych pretensji do zawodników. Szkoda, że akurat w tak zaciętym i wyrównanym meczu o rozstrzygnięciu zdecydowała tak przypadkowa bramka, ale podsumowując jeśli w ogóle jakieś mamy tracić to cieszy, że nie dopuściliśmy do sytuacji, w której Delta sama by strzeliła gola po wypracowanej przez siebie akcji.
Naszych zawodników należy pochwalić nie tylko za wielkie zaangażowanie, pasję, waleczność czy piłkarską jakość, ale też za realizację zadań taktycznych, które w tym spotkaniu miały ogromne znaczenie. Nawet wtedy gdy w trakcie meczu te założenia musieliśmy zmieniać cały zespół spisał się wzorowo, dzięki czemu zniwelowaliśmy najgroźniejsze atuty przyjezdnych.
W drugiej połowie Delta była nieco groźniejsza, ale w naszej bramce stał (a może bardziej biegał, fruwał i skakał) Franek Tkaczyk, który w sposób fantastyczny radził sobie ze strzałami gości. Do pomocy miał świetnie dysponowanego Julka Sveena, który chwilami imponował spokojem, rozsądkiem i trafnymi decyzjami. Najgroźniejszy duet napastników chwilami przy Julku był zupełnie bezradny. Oprócz wspomnianej pary gigantyczną pracę wykonywał Mikołaj Brela. Jest połączeniem rzadkim w sporcie, bo wytrzymałość łączy z szybkością jak mało kto. W ataku naszego zespołu brylował niezwykle uniwersalny Szymon Kazana. W tym sezonie to już czwarta pozycja, na której występował Szymon i na każdej prezentuje się tak jakby to była właśnie Jego wyjściowa. To właśnie wyżej wymienioną czwórkę wybieramy najlepszymi zawodnikami meczu!
Warto dodać, że podczas spotkania panowała świetna atmosfera na trybunach, gdzie zadowoleni z jakości widowiska kibice nagradzali brawami i okrzykami oba zespoły. Zachowywali się kulturalnie i sympatycznie doceniając głównych bohaterów widowiska. Obyśmy przeżywali więcej takich spektakli, bo o to właśnie w piłce nożnej chodzi! A jak już tak chwalimy to i Pana Sędziego należy wyróżnić! 🙂
I tak jak często nasi zawodnicy słyszą w szatni, w FT wolimy przegrywać bo dobrych meczach, w których rozwój jest na pierwszym miejscu niż wygrywać przypadkowo wykupując piłkę byle dalej. Dlatego pomimo niedosytu bardzo zadowoleni wracaliśmy do domów a naszych zawodników wyłącznie chwaliliśmy! BRAWO!
FT reprezentowali:
-
- Franek Tkaczyk, bramkarz
- Wojtek Budzyński
- Julek Sveen
- Mikołaj Brela
- Szymon Wolak
- Igor Kyrcz
- Szymon Kazana, kapitan
- Mikołaj Warnawin
- Bartek Kowalczyk
- Michał Ciechan
- Igor Wydmański
- Tomek Pilarek
- Szymon Kyrcz
- Kuba Kusyk
- Karol Klimek