Poprzedni weekend był niezwykle emocjonujący. Szczególnie rywalizacje roczników 2010 i 2013 miały przebieg doskonale nadający się na scenariusz filmowy. Rocznik 2014 tym razem przyjął lekcję do swoich rówieśników, z której na pewno będziemy chcieli skorzystać już niebawem 🙂 Za to pokaz swoich nieprzeciętnych możliwości dał rocznik 2011!
O meczu rocznika 2014 napiszemy niebawem
Rocznik 2010 zagrał w sobotę z drużyną SEMP-a Warszawa. Derby rządzą się swoimi prawami, a żaden z zawodników nie miał zamiaru tego dnia odstawiać nogi. Mecz był zacięty, czasem aż zbyt agresywny. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Mecz to była istna huśtawka nastrojów, która towarzyszyła wszystkim zawodnikom, jak i kibicom zjawiającym się przy ul. Koncertowej 4.
Mecz z naszej strony w pierwszej połowie wyglądał mocno przeciętnie. Jeden celny strzał, który oddaliśmy był autorstwa Igora Elwartowskiego. Była to zarazem najgroźniejsza sytuacja, którą stworzyliśmy sobie w pierwszej połowie, a była ona w 4 minucie meczu… Przez kolejne 36 minut oddaliśmy dwa strzały, ale żaden z nich nie był groźny. Przeciwnicy za to nas bombardowali. Próbowaliśmy się bronić, ale bardzo nieporadnie. Straciliśmy 3 gole, a do “szatni” mogliśmy schodzić z kwaśnymi minami
Dawka motywacyjna przed wyjściem na drugą połowę była kluczowa. Wyszła zupełnie inna drużyna, a przecież na boisku byli Ci sami zawodnicy co przed przerwą. Grało nam się zdecydowanie lepiej. Byliśmy odważni, waleczni, kreatywni. Tworzyliśmy sobie sytuację za sytuacją i prowadziliśmy grę. Sygnał do ataku dał Mati Gracz, który wykorzystał błąd obrony gospodarzy. Kilka minut później bramkę z bardzo bliskiej odległości zdobył Mikołaj Romanow po wcześniejszym uderzeniu Igora Elwartowskiego. Brakowało nam jednego gola do remisu, ale długo nie trzeba było na niego czekać. Tym razem po świetnym wyłożeniu piłki od Mikołaja, futbolówka kręciła się w polu karnym gospodarzy, a gola głową zdobył Mati. Mieliśmy jeszcze jedną “meczową” sytuację, ale piłka po uderzeniu Michała Jaroszewicza zatrzymała się gdzieś na linii bramkowej podczas interwencji bramkarza. Byliśmy bardzo blisko… W ostatniej minucie przeciwnicy wyszli z kontratakiem, a przez prawie całe boisko sprint do własnego pola karnego wykonał Mikołaj Romanow, który wybił piłkę sprzed nosa zawodnika SEMP-a.
Zagraliśmy dwie kompletnie inne połowy. Głównym wnioskiem, który wyciągnęliśmy było atakowanie całą drużyną. W pierwszej połowie atakowaliśmy we dwóch, maksymalnie trzech, stąd nie stworzyliśmy sobie prawie żadnej sytuacji. W drugiej połowie było inaczej. Atakowaliśmy wszyscy, ale również wszyscy broniliśmy. Brawo dla drużyny za drugą połowę, gdyż o pierwszej wolelibyśmy zapomnieć 🙂
Zawodnikiem meczu zostaje Igor Makowski, którego wszędzie było pełno, zarówno w ofensywie jak i defensywie. Wyróżniony zostaje Mati Gracz autor dwóch goli, Mikołaj Romanow, który był naszym motorem napędowym w ofensywie i Oskar Waliszczak, który w swoim drugim meczu po “dziewięciu” zagrał solidne spotkanie i w żaden sposób nie pokazał, że jest młodszy 🙂
FT reprezentowali:
-
- Mati Gracz – dwa gole
- Igor Makowski
- Michał Jaroszewicz
- Sebastian Klotz
- Krzysiek Komorowski
- Julek Maleszewski
- Mikołaj Romanow – gol i asysta
- Kuba Wolak
- Janek Pyzel
- Oskar Waliszczak
- Alan Sentkiewicz
- Filip Chwesiuk – bramkarz
- Igor Elwartowski – asysta
- Dawid Nowak – bramkarz
W Powsinie, na wspaniały obiekt Progresu Warszawa, przyjechał rocznik 2013. Zagraliśmy na orliku po siedmiu, a więc był to nasz czwarty mecz w takim formacie. Po ostatnich “osłabieniach” wyszliśmy na boisko ze świeżą głową, bawiliśmy się przednio i było widać, że jesteśmy drużyną 🙂
Zagraliśmy 85 minut, które podzieliliśmy na cztery kwarty. Każda z nich była przyjemna dla oka, gdyż można było oglądać 14 zawodników i zawodniczek, którzy non stop walczyli na boisku i byli bardzo zaangażowani. Jako pierwsi na prowadzenie wyszliśmy my, za sprawą dubletu Mikołaja Sobolewskiego, który w ciągu 2 minut wykorzystał podania Kacpra Ogonowskiego i Nikodema Gocel. Przeciwnicy po tych golach nieco się obudzili i zagrażali nam co raz bardziej. Na szczęście każdy z goalkeeperów tego dnia dobrze się spisywał w bramce, a mowa o Rysiu Skalskim, Tomku Pyzel i Maćku Słysz. Nie uchronili nas oni od stracenia goli, bo w takim wieku nie da się nie stracić gola, a ważne, żeby zdobyć o jednego więcej od przeciwnika! 🙂
Na kolejne gole trzeba było czekać do drugiej kwarty. Worek z bramkami rozwiązał Franek Nowak, a po bramce Mikołaja Sobolewskiego czarować nas zaczął Maciek Wierzbicki. Maciek zdobył cztery kolejne gole dla naszej drużyny po podaniach Mikiego, który dobrze radził sobie na prawej obronie. Po kilkunastu sekundach bramkę dołożył również Niko Gocel.
Dopadła nas niestety ponad 15 minutowa bezradność w ofensywie. To przeciwnicy cały czas nas atakowali, a my nie byliśmy w stanie wyjść z opresji. Na szczęście Mikołaj Sobolewski w ostatnich minutach wprowadził nas w euforię, bo jak się okazało jego gol był zwycięski. Wygraliśmy różnicą jednej bramki i możemy być bardzo zadowoleni z naszej gry. Nawet gdybyśmy przegrali różnicą jednego gola, to i tak nie mielibyśmy po czym płakać. Chodzi o ciągły rozwój, a jak można było zauważyć gramy co raz lepiej 🙂
Smutek po straconym golu, szczęście po zdobytym golu, ból po faulu, złość po złym strzale, zmęczenie, bolące nogi od ciągłego biegania. W skrócie… normalny dzień z życia dziewięcioletniego “piłkarza” 🙂
Zawodnikiem meczu zostaje Franek Nowak, a wyróżniona zostaje trójka Maciek Wierzbicki, Andrzej Tokarski i Mikołaj Sobolewski.
FT reprezentowali:
-
- Andrzej Tokarski – gol
- Maciek Słysz – bramkarz III kwarta
- Mikołaj Sobolewski – 4 gole
- Nikodem Gocel – gol i asysta
- Piotrek Modzelewski
- Franek Nowak – gol i asysta
- Tymek Kaczyński
- Rysiek Skalski – bramkarz I i IV kwarta
- Maciek Wierzbicki – 4 gole i 2 asysty
- Kacper Ogonowski – asysta
- Tomek Pyzel – bramkarz II kwarta
W niedzielę rocznik 2011 zagrał mecz z drużyną Turbo FA. Powiedzieć, że to był dobry mecz w naszym wykonaniu to jak nic nie powiedzieć. Zagraliśmy jak z nut, Lewandowski byłby dumny, a I liga wita nas z otwartymi ramionami 🙂
Zacznijmy może od negatywnych aspektów tego wieczoru. Był tylko jeden, a mianowicie… mecz trwał 37 minut. Nie żebyśmy byli bardzo źli, bo przecież wygraliśmy. Czuliśmy jednak niedosyt i było nam przykro. Nie my jednak byliśmy organizatorem tego spotkania i nie mieliśmy na zaistniałą sytuację wpływu. Nie mniej chcielibyśmy przeprosić rodziców i zawodników, ponieważ mamy świadomość, że wycieczka na Bielany zajmuje Państwu wiele czasu.
Wychodziło nam tego dnia wszystko, nawet wyjście na boisko, dlatego szkoda, że mecz trwał tak krótko… Staraliśmy się kąsać naszego rywala i grać wysokim pressingiem od pierwszych minut. Owocem naszej fenomenalnej gry były trzy bramki Alana Sentkiewicza, który potrzebował na to 15 minut (zabrakło czterech minut i Alan byłby lepszy niż Lewandowski we wtorek – przypomnę 3 gole w 11 minut w lidze mistrzów). Następnego gola dla naszej drużyny, a swojego debiutanckiego zdobył Mati Ogonowski, brawo! Kolejny pokaz umiejętności dał Antek Drózd, który prawie z narożnika pola karnego zawinął “7daysa” czyli rogala 🙂 Bramkarz był bez szans mimo, że wyciągnął się jak długi. Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Antek uderzył… tak… prawą nogą 🙂
Gorszy od Antka nie chciał być Janek Pyzel. Ten mniej więcej z tego samego miejsca uderzył piłkę, ale lewą nogą i dokładnie tak jak Państwo myślą – bramkarz kolejny raz tego dnia był bez szans. Przeciwnicy byli bezradni, a stać ich było tylko na jedno trafienie. Gospodarze żartobliwie zapytali, czy zrobilibyśmy testy antydopingowe. Na szczęście na meczu nie towarzyszył nam sędzia, ani opieka zdrowotna, a więc nie było takiej możliwości. W taki oto sposób udało nam się zagrać najlepszy mecz w naszych “karierach” 🙂
W końcu wyglądaliśmy jak drużyna. Znaliśmy się jak łyse konie, graliśmy zespołowo, asekurowaliśmy się wzajemnie, wszyscy atakowaliśmy, broniliśmy… Nie było tego dnia innej możliwości niż zwycięstwo. Na dowód naszej gry można przywołać słowa po meczu naszego byłego trenera Marcina. “Trenerze Patryku czy w tym sezonie celujecie w awans?” Dodam, że Trener Marcin był śmiertelnie poważny 🙂
Zdjęcie Oskara i Marcina ukazuje, że wszyscy jesteśmy równi. Brawo Oski, brawo drużyna!
Zawodnikami meczu zostają Janek Pyzel, Oskar Waliszczak, Marcin Słysz, Wojtek Wróblewski, Antek Drózd, Dominik Lipski, Tomek Olewniczak, Antek Tokarski, Alan Sentkiewicz, Alek Hass, Mateusz Ogonowski.
FT reprezentowali:
-
- Janek Pyzel – gol
- Oskar Waliszczak
- Marcin Słysz – bramkarz
- Wojtek Wróblewski – bramkarz
- Antek Drózd – gol
- Dominik Lipski – asysta
- Tomek Olewniczak – asysta
- Antek Tokarski
- Alan Sentkiewicz – 3 gole i asysta
- Alek Hass
- Mateusz Ogonowski – 1 gol