W środę na boisku przy ul. Hawajskiej rocznik 2012 rozegrał ostatni mecz ligowy w tym sezonie. Spotkanie przyszło nam rozgrywać z najmocniejszym zespołem w lidze, czyli z STF Champion. Nasi zawodnicy nie zamierzali się jednak poddawać. Podeszliśmy do meczu bardzo zaangażowani i od pierwszych minut dążyliśmy do zwycięstwa. Te osiągnęliśmy, co cieszy tym bardziej, że łatwo zupełnie nie było.
Początek spotkania był piorunujący w naszym wykonaniu. W osiem pierwszym minut zdobyliśmy trzy gole. To się nazywa atut własnego boiska. Wysoki pressing działał doskonale. W 4 minucie bramkę zdobył Staś Chomicz po podaniu Kuby Komorowskiego. Dwie minuty później trafił Stefan Słoniewski po asyście Wojtka Woźniaka. W 8 minucie podawał Stefan a gola zdobył Szymon Rogoziński. Wiedzieliśmy jednak, że tak dobry zespół jak Champion nie podłamie się takim początkiem i prędzej czy później zacznie odrabiać straty.
Zaczął w 10 minucie, a zmniejszył zaledwie do jednej bramki w minucie 14-tej. Na pierwszą przerwę zeszliśmy prowadząc 3:2.
Pięć minut po niej przydarzył nam się przypadkowy błąd, dość klasyczny w piłce nożnej. Obrońca za lekko wycofuje do bramkarza, piłkę przechwytuje napastnik i trafia do siatki. 3:3. Co gorsze minutę później już przegrywaliśmy. Champion rozpędził się na dobre i zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Tyle że w doskonałym momencie rajd lewym skrzydłem przeprowadził Wiktor Morari, dośrodkował, a tam w swoim stylu piłkę do siatki wbił Stefan Słoniewski. Nie tylko znów remisowaliśmy, ale pokazaliśmy Championowi, że mimo słabszego momentu my także umiemy wrócić do gry. I co najważniejsze jeszcze w tej kwarcie wróciliśmy na prowadzenie za sprawą gola Kuby Komorowskiego w 27 minucie. 5:4.
W trzeciej kwarcie przez pierwsze 10 minut gole nie padały. Trzeba przyznać, że ogromna w tym zasługa Gniewka Sękowskiego, który dokonywał cudów w naszej bramce. Ale gdy zaczęły padać to w 4 minuty piłka zatrzepotała aż trzykrotnie. Na szczęście dwa razy w bramce Championa. Najpierw swoją trzecią bramkę zdobył Stefan Słoniewski po podaniu Szymona Rogozińskiego. Doskonale współpracował ten duet, a my zbieraliśmy tego owoce. W 44 minucie po podaniu Kuby Komorowskiego trafił Staś Malik. Gole te rozdzieliło trafienie Championa. Najpierw fenomenalnie strzał z lewego skrzydła odbił Gniewko, dobitkę z prawej strony sparował równie efektownie co efektywnie. Niestety przy drugiej dobitce nie miał już szans ale mimo wszystko należały mu się owacje na stojąco.
Przed ostatnią kwartą prowadziliśmy 7:5 więc nadal wszystko mogło się zdarzyć. Nie chcieliśmy murować swojej bramki, woleliśmy atakować i starać się prowadzenie podwyższyć. Tak też się stało w 49 minucie. Świetnie grający Kuba Komorowski przymierzył z rzutu wolnego i bramkarz gości nie miał szans. Faulowany przy tym stałym fragmencie był Wiktor Morari i to on zanotował asystę. Na nasze trafienie tym samym odpowiedział Champion w 54 minucie. Jednak końcówka należała wyraźnie do FT. Czwartego gola (!) w tym spotkaniu zdobył Stefan Słoniewski w 57 minucie, a nasze popisy strzeleckie zakończył Kuba Komorowski w 59 minucie kolejnym trafieniem z rzutu wolnego!!!
Ostatecznie, zasłużenie i po dobrym, dynamicznym, emocjonującym i ciekawym meczu zwyciężyliśmy 10:6. Było to fajne zakończenie sezonu, który do łatwych nie należał, ale finalnie kończymy go 6 zwycięstwami, 1 remisem i 3 porażkami. Brawo drużyna!
Najlepszymi zawodnikami wybieramy Stefana Słoniewskiego, Kubę Komorowskiego i Gniewka Sękowskiego. Wyróżnienie dla Kuby Wody! BRAWO!
FT reprezentowali:
-
- Gniewko Sękowski, kapitan, bramkarz
- Kuba Woda
- Kuba Komorowski – 3 gole i 2 asysty
- Staś Chomicz – 1 gol
- Wojtek Woźniak – 1 asysta
- Szymon Rogoziński – 1 gol i 1 asysta
- Stefan Słoniewski – 4 gole i 1 asysta
- Bartek Miszczenko
- Wiktor Morari – 2 asysty
- Mateusz Banzarewicz
- Staś Malik – 1 gol
- Marcin Świdnicki