We wtorkowy wieczór zakończył się piłkarski, długi weekend majowy. Dwa spotkania rozegraliśmy w sobotę, jedno w poniedziałek a ostatnie wczoraj, późnym wieczorem . Podsumowując całość możemy być bardzo zadowoleni, bo roczniki 2010, 2011 i 2008 w dobrym stylu pokonały swoich rywali, a rocznik 2007 w równie dobrym stylu… zremisował 🙂
Bardzo zadowoleni ze swojego sobotniego występu mogą być zawodnicy z rocznika 2011. Dobra postawa przez większość meczu zagwarantowała im zwycięstwo, choć trzeba przyznać że nie było ono wcale sprawą oczywistą 🙂
Od początku spotkania z UKS Derby 356 nasz zespół groźnie atakował. Już po 3 minutach udało się objąć prowadzenie, kiedy to celnym strzałem popisał się Borys Bukowiec. Niedługo później ten sam zawodnik ponownie cieszył się z gola, wykorzystując tym razem podanie Emila Skolimowskiego. Szybko zdobyta przewaga absolutnie nie zmniejszyła koncentracji naszych zawodników, którzy dążyli do powiększenia swojego dorobku bramkowego. Stworzyli kilka ciekawych akcji, jednak przez kilka minut brakowało odrobiny szczęścia przy ich finalizacji. Wreszcie jednak udało się znaleźć drogę do bramki gości, a strzelcem trzeciego gola dla FT znów okazał się być Borys Bukowiec 🙂
Druga część gry rozpoczęła się od lepszej gry naszych przeciwników, którzy już w swojej pierwszej akcji pokonali stojącego między słupkami naszej bramki Marcina Słysza. Następne minuty również należały do rywali, a nasi zawodnicy nie bardzo mieli pomysł jak wydostać się z własnej połowy boiska. Raz udało się to Emilowi Skolimowskiemu, który przeprowadzając odważny rajd z piłką zdobył ostatecznie kolejnego gola dla gospodarzy. Niestety w tej części meczu ciągle lepiej prezentowali się “przyjezdni”, którzy pod jej koniec drugi raz skierowali piłkę do naszej bramki.
Trzecia kwarta to ponownie lepsza gra naszego zespołu. Piłka znów częściej znajdowała się na połowie UKS Derby, a nasi zawodnicy szybciej i skuteczniej rozbijali kolejne próby tworzenia ich ataków. Niestety w trakcie tych piętnastu minut zdecydowanie zawodziła skuteczność, przez co w tym okresie meczu padł tylko jeden gol. Do bramki gości czwarty już raz w tym meczu trafił Borys Bukowiec, który świetnie wykorzystał podanie Antka Kubickiego. Co prawda dało to naszemu zespołowi trzybramkowe prowadzenie, ale nasi zawodnicy byli świadomi że w ostatnim kwadransie nie mogą pozwolić sobie na rozluźnienie i spadek koncentracji.
Jak się okazało, nic takiego nie miało miejsca 🙂 Co więcej poprawiła się skuteczność, dzięki czemu udało się nam powiększyć prowadzenie. Najpierw trafił Wojtek Ciećwierz, który wpakował piłkę do bramki po podaniu Oskara Waliszczaka. Chwilę później swoją drugą asystę w tym meczu zanotował Antek Kubicki, a piąte (!) trafienie na swoim koncie zapisał Borys Bukowiec. Długo też nie trzeba było czekać na ósmego gola dla FT, którego autorem był Oskar Waliszczak. Wykazał się on nie lada sprytem i orientacją, oddając precyzyjny strzał z dużej odległości oraz wykorzystując złe ustawienie bramkarza gości. Ostatnim akcentem tego spotkania było trafienie UKS Derby, ale nie zmieniło ono faktu że tego dnia to nasz zespół był lepszy i zasłużenie sięgnął po wygraną 🙂
Cieszymy się z pierwszego ligowego zwycięstwa w tym sezonie i wierzymy, że będzie to spory zastrzyk pozytywnej energii dla naszych zawodników. Nie popadamy jednak w hurraoptymizm, bo zwłaszcza w poprawieniu gry w defensywie mamy jeszcze wiele pracy do wykonania. Nasi zawodnicy pokazali dziś jednak duży potencjał ofensywny, kreowali sytuacje bramkowe i zdobyli sporą ilość goli. To z pewnością jest obecnie mocna strona tego zespołu, a nad eliminowaniem tych słabszych zajmować się ciągle będziemy intensywnie na treningach 🙂
Najlepszym zawodnikiem tego meczu wybieramy kapitana FT, którym tego dnia był Borys Bukowiec. Stwarzał on najwięcej zagrożenia pod bramką rywala, co ma też odzwierciedlenie w zdobyciu przez niego aż 5 goli 🙂 Na wyróżnienie zasłużył też Janek Pyzel, który znów zostawił na boisku mnóstwo zdrowia i imponował poświęceniem oraz zaangażowaniem w walce o każdą piłkę.
FT reprezentowali:
-
- Marcin Słysz (bramkarz)
2. Janek Pyzel
3. Emil Skolimowski – 1 gol, 2 asysty
4. Antek Tokarski
5. Antek Kubicki – 2 asysty
6. Oskar Waliszczak – 1 gol, 1 asysta
7. Borys Bukowiec (kapitan) – 5 goli
8. Antek Drózd
9. Maks Łukaszewski
10. Wojtek Ciećwierz – 1 gol
- Marcin Słysz (bramkarz)
Rocznik 2010 w minioną sobotę zaliczył drugą wygraną z rzędu. Ponownie graliśmy w roli gości, a tym razem naszym przeciwnikiem był Klub SNU.
Mecz od początku był rozgrywany w wysokim tempie, a niestety biorąc pod uwagę małe boisko, widoczna gołym okiem była “kopanina” obydwu zespołów. Ciężko było rozegrać składną akcję, jedynie czasem udawało nam się w przypadkowy sposób dojść do sytuacji strzeleckich. Staraliśmy się to spotkanie kontrolować, byliśmy lepiej dysponowani tego dnia i to my zadaliśmy pierwszy cios za sprawą Mikołaja Romanowa. W tej samej kwarcie Tomek Salski podwyższył na 2:0, lobując bramkarza gospodarzy. Czuliśmy się swobodniej, lepiej nam się grało, a luz zdecydowanie poczuł Mati Gracz, który rozpoczął swój koncert. Igor Makowski zagrał piłkę do Matiego, który podbił ją, znajdując się tyłem do bramki i uderzył zewnętrznym podbiciem. Bramkarz mimo, że w pierwszej połowie wybronił mnóstwo strzałów, mógł czuć się w tej sytuacji lekko zdezorientowany. Kilka minut później Mati znowu zdobył gola w sytuacji sam na sam, po dobrym podaniu od Dawida Nowaka. Przeciwnicy przeprowadzili kilka akcji w pierwszej połowie meczu, lecz udało nam się zachować czyste konto. Ewidentnie brakowało szybszego doskoku do oponenta i przede wszystkim chęci odbioru piłki.
Pierwsze 15 minut drugiej połowy z naszej strony były na słabym poziomie. Przegrywaliśmy rywalizację w środku pola, a rywale zaczęli dochodzić do większej ilości sytuacji.
Nasze zbyt pasywne granie w końcu się zemściło, jeden z zawodników gospodarzy wprowadził piłkę z autu i huknął z dystansu nie do obrony. Wygrywaliśmy już tylko trzema bramkami, więc zaczęło się robić trochę nerwowo. Na szczęście Mati dokończył tego dnia dzieła zniszczenia i dołożył jeszcze dwie bramki, jedną z karnego, a drugą po świetnym podaniu od Igora Makowskiego. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, świetnym podaniem prostopadłym został obsłużony napastnik klubu SNU i przelobował naszego bramkarza. Mecz zakończył się wynikiem 6:2 🙂
Zawodnikiem meczu zostaje Mateusz Gracz, który miał udział przy pięciu z sześciu goli zdobytych przez naszą drużynę. Wyróżniony zostaje Igor Makowski.
FT reprezentowali:
- Mateusz Gracz – 4 gole i asysta (kapitan)
- Olek Jędrysiak
- Michał Jaroszewicz – bramkarz I i II kwarta
- Igor Makowski – 2 asysty
- Tomek Salski – gol
- Krzysiek Komorowski
- Mikołaj Romanow – gol
- Filip Chwesiuk – bramkarz III kwarta
- Bartek Majer
- Dawid Nowak – asysta, bramkarz IV kwarta
- Igor Elwartowski
- Julek Maleszewski
Rocznik 2007 po raz pierwszy w tym sezonie rozegrał mecz w roli gospodarzy. Podejmowaliśmy odwiecznego rywala jakim jest KS Ursynów. Mecz w niezwykle dramatycznych i emocjonujących okolicznościach zakończył się remisem 2:2
Niedosyt z takiego wyniku może odczuwać wyłącznie nasz zespół. W całym spotkaniu stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji do zdobycia gola, lecz tego dnia kompletnie zawiodła skuteczność. Dodatkowo na własne życzenie stworzyliśmy zagrożenie pod naszą bramką w postaci dwóch rzutów wolnych. Oba goście zamienili na gole. Poza tymi strzałami KS Ursynów oddał jeszcze tylko jedno uderzenie, które udało nam się wybić z pustej już bramki.
W pierwszej połowie mieliśmy kilka świetnych szans, z których wykorzystaliśmy jedną. Piłkę na 20 metrze odebrał Kuba Musialik, odwrócił się i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wcelował w róg bramki. Na przerwę zeszliśmy więc zasłużenie prowadząc jedną bramką.
Po przerwie goście ruszyli do ataku, spychając nas do defensywy. Wcale się tym jednak nie przejmowaliśmy bo była to dla nas doskonała okazja do wyprowadzania kontr. Robiliśmy to w sposób wzorowy. Dynamicznie, precyzyjnie i z pomysłem. W 48 minucie jedną z takich akcji wyprowadził Karol Klimek, wytrzymał napór obrońcy wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany.
Do piłki na jedenastym metrze podszedł Julek Sveen i z wielkim spokojem skierował w piłkę w róg przeciwny do tego, w którym znalazł się bramkarz. 2:0.
Pamiętając okoliczności poprzednich spotkań z KSU wiedzieliśmy, że dwa gole przewagi na ponad pół godziny do końca spotkania to niewielka zaliczka. Motywowaliśmy się wzajemnie by utrzymać koncentrację na najwyższym poziomie i można powiedzieć, że to nam się udało.
Niestety w 48 minucie rywale mieli rzut wolny. Pozornie niegroźny strzał zaskoczył jednak naszą defensywę. Znaleźliśmy się w nielubianej przez piłkarzy sytuacji. Wygrywaliśmy, ale to przeciwnik poczuł wiarę w siebie i dążył do wyrównania nie mając nic do stracenia. I tu znów należy pochwalić nasz zespół za skuteczne bronienie się. Nie pozwalaliśmy gościom oddawać strzałów. Franek Tkaczyk poza wprowadzaniem piłki do gry nie miał za wiele pracy.
Tego samego nie można powiedzieć o bramkarzu KS Ursynów, który co kilka minut musiał bronić sytuacji sam na sam z naszymi napastnikami. Niestety, co czasem wydawało się wręcz niemożliwe, za każdym razem z tych pojedynków wychodzi zwycięsko. Głównie co prawda nasze strzały mijały bramkę o centymetry, ale w dużej mierze to zasługa właśnie tego bramkarza, który skracał kąt i zasłaniał znaczną część bramki swoim ciałem.
Co gorsze na 8 minut przed końcem meczu KS Ursynów zdobył kolejny rzut wolny, którego spowodowania mogliśmy bez problemu uniknąć. Niestety kapitan gości precyzyjnie uderzył pod poprzeczkę. Piłkę końcami palców sięgnął Franek, ale zwyczajnie zabrakło mu wzrostu by skutecznie odbić piłkę. Ta, ku uciesze zdenerwowanych i mówiąc wprost, słabo zachowujących się kibiców gości, wpadła do naszej bramki.
Ostatnie minuty do duża nerwowość zarówno ze strony gości jak i naszej. Żadna z drużyn nie miała już żadnych klarownych szans i mecz zakończył się remisem 2:2. Mamy prawo czuć wielki niedosyt, ale z drugiej strony powinniśmy być bardzo zadowoleni, bo ponownie byliśmy zespołem lepszym, w którym do zwycięstwa zabrakło wyłącznie szczęścia i chłodnej głowy by zamknąć mecz. Tym razem nie wygraliśmy, ale gra naszego zespołu mogła się podobać, a umiejętność stwarzania sytuacji doskonałych do zdobycia gola jest powodem do dumy i gratulacji dla naszych zawodników.
Najlepszym zawodnikiem FT zostali wybrani Igor Wydmański, który w sposób FENOMENALNY kreował sytuacje swoim partnerom oraz Szymon Kazana, który w kilku momentach zachował się wręcz wzorowo grając na pozycji, na której występuje dość rzadko. Wyróżnienie dla Michała Ciechana.
FT reprezentowali:
-
- Franek Tkaczyk – bramkarz
- Mikołaj Brela
- Michał Ciechan
- Szymon Kazana
- Karol Klimek – 1 asysta
- Kuba Kusyk
- Igor Kyrcz
- Szymon Kyrcz
- Kuba Musialik – 1 gol
- Tomek Pilarek
- Łukasz Sadowski
- Julek Sveen – 1 gol, kapitan
- Mikołaj Warnawin
- Szymon Wolak
- Igor Wydmański
Wygraną z Orlikiem Mokotów zakończył się wtorkowy mecz zawodników z grupy 2008/09. Trzy punkty bardzo cieszą, tym bardziej że o ich wywalczenie wcale nie było tak łatwo 🙂
Już po kilkudziesięciu sekundach pierwszy celny strzał na bramkę gości oddał Maciek Maciąg. Z dobrej jednak strony pokazał się bramkarz Orlika, który w imponującym stylu skierował piłkę na rzut rożny. Chwilę później przytomną interwencją popisał się Janek Siek umiejętnie wychodząc z bramki i broniąc sytuację sam na sam z przeciwnikiem. Szybko padł też pierwszy gol w tym spotkaniu. Na nasze nieszczęście cieszyć z niego mogli się nasi rywale, a my podobnie jak w spotkaniu z Turbo FA znów zmuszeni byliśmy “gonić” wynik. Długo jednak nie musieliśmy czekać na wyrównanie, bo zaledwie kilka minut. Z rzutu wolnego mocno uderzył Kuba Zdunek, do obronionej przez bramkarza piłki najszybciej dobiegł Krzyś Likos i z najbliższej odległości wpakował ją do bramki 🙂 Dodało to odrobinę pewności siebie całemu naszemu zespołowi, który w kolejnych minutach dążył do wyjścia na prowadzenie. Nasi zawodnicy różnymi sposobami próbowali stworzyć okazję do pokonania golkipera Orlika. Sporym zagrożeniem, choć ostatecznie bez dobrego wykończenia, ponownie okazały się rzuty rożne. Było tez kilka uderzeń z dystansu, ale Maciek Maciąg i Tymek Najdzik kierowali piłkę obok bramki a z kolei przy celnych strzała Kuby Zdunka czy Krzysia Likosa znów dobrze interweniował bramkarz. Sporo ożywienia w grę naszego zespołu wniósł Staś Idzikowski i to właśnie on był współautorem trafienia dającego nam prowadzenie. Przejął piłkę w środku boiska i świetnie podał do Franka Stańczaka, który nie dał złapać się na pozycji spalonej po czym sprytnym uderzeniem czubkiem buta zdobył gola dla FT 🙂 Było to klasyczne trafienie “do szatni”, ponieważ chwilę później sędzia zakończył pierwszą część spotkania.
Trzeba uczciwie przyznać, że druga połowa nie stała na zbyt wysokim piłkarskim poziomie. Dużo było chaotycznego wybijania piłki i szybkiego się jej pozbywania, a mniej prób wymiany kilku podań oraz dłuższego utrzymania się w posiadaniu futbolówki. Mimo to jedni i drudzy dochodzili do sytuacji bramkowych, choć brak było realnego zagrożenia pod obiema bramkami. Podobnie jak w pierwszej części meczu, więcej “pracy” między słupkami miał bramkarz Orlika. Niestety częste strzały Maćka Maciąga z reguły lądowały w jego rękawicach lub szybowały nad poprzeczką. Swoje szanse mieli też Staś Zych oraz Franek Stańczak, ale i z tych pojedynków zwycięsko wychodził “Vis-à-vis” Janka Sieka i Michała Chomuntowskiego (chłopcy zmieniali się w naszej bramce w trakcie meczu). Jedną z kluczowych interwencji wykonał też wspomniany w poprzednim zdaniu Janek, który na około 10 minut przed końcem spotkania (przy stanie 2-1 dla FT) odważnie wyszedł z bramki i powstrzymał napastnika Orlika Mokotów.
Ostatnie fragmenty tego meczu były dość nerwowe. Nasz zespół nie potrafił “zamknąć” rywalizacji zdobywając trzeciego gola, przez co w naszą grę wkradała się niepewność co z kolei przekładało się na niewymuszone błędy. W związku z tym przeciwnik do samego końca wierzył w wywalczenie choćby jednego punktu. Podobnie jednak jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej gola na jej zakończenie strzelili zawodnicy FT. Jego autorem był Krzyś Likos, który wykorzystał podanie Antka Derdy i skierował piłkę do pustej bramki. Nic więcej w tym spotkaniu się już nie wydarzyło, ponieważ dwie minuty później sędzia zagwizdał w nim po raz ostatni 🙂
Oczywiście cieszymy się ze zdobycia kolejnych trzech punktów, ale z gry naszego zespołu nie możemy być do końca zadowoleni. Na pewno dużym plusem jest reakcja naszych zawodników na straconego gola i dążenie do wyrównania, a potem do strzelania kolejnych goli. Natomiast mało w tym spotkaniu było jakości piłkarskiej, spokojnej wymiany podań czy przemyślanych i dobrze zbudowanych ataków. Są to elementy, które ciągle musimy poprawiać bo bez nich każdy ligowy mecz będzie dla nas bardzo trudny.
Zawodnikiem tego meczu wybieramy Krzysia Likosa, który wykazał się dużym instynktem przy obu zdobytych golach oraz podejmował dużo dobrych i szybkich decyzji w okolicach pola karnego rywala. Na wyróżnienie zasłużyli Franek Wrotecki, Staś Idzikowski, a także Tymek Najdzik.
Barwy FT reprezentowali:
1. Janek Siek (bramkarz)
2. Staś Leszkowicz
3. Staś Idzikowski – 1 asysta
4. Wiktor Woźniak
5. Franek Wrotecki
6. Kuba Zdunek – 1 asysta
7. Maciek Maciąg
8. Krzyś Likos – 2 gole
9. Rysio Woda
10. Franek Stańczak – 1 gol
11. Staś Zych
12. Michał Chomuntowski (bramkarz)
13. Antek Derda – 1 asysta
14. Borys Redeł
15. Tymek Najdzik